zablocka.pl

Przedawkowanie jodu

Jedna z naszych klientek zgłosiła telefonicznie bardzo ciekawy problem. Czy jako producenci soli i solanek jodowo-bromowych które zawierają najwyższe w świecie stężenie jodu, nie narażamy naszych klientów na „przedawkowanie” tego pierwiastka, co mogłoby wywołać negatywne konsekwencje zdrowotne. Dalej klientka argumentowała, że dzienna dawka zapotrzebowania organizmu na jod wynosi tylko 20 mikronów a w Zabłockiej Mgiełce solankowej jodu jest ponad 110 miligramów, z kolei w Zabłockiej soli termalnej jest go aż ponad 800 mg.
Mamy więc do czynienia z „gigantycznym” przekroczeniem dawek dziennego zapotrzebowania organizmu na jod.
Na pierwszy rzut oka zastrzeżenia klientki mogą się wydawać racjonalne i całkowicie uzasadnione.
Tyle tylko, że stosując nasze wyroby dokonujemy suplementacji mineralnej drogą wziewną a więc z pominięciem przewodu pokarmowego i bez obciążania go.
Zatem czy to w kąpieli czy w inhalacji mamy szansę aby wdychać tylko część, promille, ułamek jodu zawartego w roztworze. Nawet wdychając jod wraz z powietrzem tylko jego minimalna część jest wchłaniana przez organizm reszta jest wydychana razem z powietrzem.
Większość jodu gromadzona jest w tarczycy a nadmiar nie akumuluje się tylko jest wydalany wraz z moczem.
Stężenie a więc ilość jodu w roztworze ma jednak bardzo duże znaczenie. Terapeutyczny efekt jest widoczny dopiero po osiągnięciu pewnej dawki. Tak samo jak jest to widoczne przy dawkowaniu lekarstw. np. aby uśmierzyć ból dawka 5mg może być za mała bo potrzeba aż np. 30 mg leku.

Dodatkowo sprawę suplementacji jodu należy rozpatrzeć i wyjaśnić w znacznie szerszym kontekście.
Rzeczywiście jest tak że ktoś, kiedyś, gdzieś wylicza i ustala dzienne dawki zapotrzebowania organizmu na poszczególne pierwiastki.
Łatwo znaleźć informacje ile powinniśmy spożywać: żelaza, wapnia, magnezu, chromu i pewnie reszty odkrytych pierwiastków.
Wielkości te są podstawą do tzw suplementacji mineralnej czyli spożywania tabletek zawierających te pierwiastki aby uzupełnić ich niedobory. Jest to już ogromny rynek dla producentów tych specyfików.
Mnie osobiście zawsze nurtował problem w jaki sposób naukowcy doszli do wyliczenia konkretnych dawek i jak to jest że w tych wyliczeniach wszystkich „wrzuca się do jednego worka” Taka sama dzienna dawka zapotrzebowania jest dla:

  • osób warzących zarówno 50 jak i 150 kg

  • robotników wykonujących ciężkie prace fizyczne i pracowników umysłowych

  • osób mających 20 i 80 lat

  • kobiet i mężczyzn

  • mieszkających w klimacie gorącym i zimnym

  • ludzi różnie się odżywiających

Przypuszczam, że okoliczności te powinny powodować różne dawki dziennego zapotrzebowania, a z reguły tak nie jest.
Oczywistym jest, że nasz organizm dla prawidłowego funkcjonowania potrzebuje większości znanych pierwiastków.
Problemem jednak jest wyliczenie ile tych pierwiastków dostarczamy już w naszej codziennej diecie. Ile zatem powinniśmy uzupełnić poprzez suplementację mineralną.
Sprawę dodatkowo komplikuje fakt, że w różnych krajach przyjmowane są różne dawki tego dziennego zapotrzebowania.
Karykaturalnie wygląda to np w przypadku soli kuchennej NaCl.
W USA norma jej spożycia bezpieczna dla organizmu jest wielokrotnie wyższa od normy przyjętej w Polsce.
Wracając do zastrzeżeń naszej klientki związanych z jodem.
Jod jest śladowym pierwiastkiem o udokumentowanym naukowo
znaczeniu dla prawidłowego funkcjonowania organizmu.
Jest to pierwiastek którego niedobory w organizmie są widoczne w postaci konkretnych, widocznych objawów (np. przy niedoczynności tarczycy)
Czy jod można przedawkować ? I jakie byłyby tego objawy ?
Pomijając sprawę radioaktywnych izotopów jodu to stwierdzić należy, że pierwiastek ten dostaje się do organizmu 2 drogami. Pokarmową i wziewną. Większość spożywanych przez nas potraw nie zawiera w swym składzie jodu. Natomiast najwięcej jest go w rybach morskich i tzw owocach morza: małżach, ostrygach, skorupiakach, algach itp.
Ale ile konkretnie jodu jest np. w śledziu ?Czy zjadając 2 duże śledzie możemy znacznie przekroczyć tą ustaloną przez kogoś dawkę 20 mikronów dziennego zapotrzebowania.
Jeśli jedlibyśmy śledzie lub inne ryby albo owoce morza codziennie, to jest pewne, że przekroczymy i to wielokrotnie tą ustaloną dawkę.
Jeśli dodatkowo mieszkalibyśmy nad morzem to jod dostawałby się do organizmu dodatkowo jeszcze drogą wziewną. Bo jak wiadomo najwięcej jest jest go w wodzie morskiej. To już dawałoby kilkunastokrotne przekroczenie dawki.
Pewne grupy zawodowe jak np. marynarze lub mieszkańcy wysp morskich mający stały kontakt z morzem i spożywający dodatkowo jego owoce, narażeni byliby wręcz na kilkudziesięciokrotne przekroczenie dopuszczalnej dawki 20 mikronów.
Tak ogromne przekroczenie musiałoby mieć ewidentnie widoczne skutki. Tylko że tych skutków przedawkowania jodu nikt nie stwierdził w żadnych badaniach naukowych. Wręcz przeciwnie w badaniach takich udokumentowano, że społeczności których dieta bogata jest w ryby i owoce morza statystycznie są zdrowsze i żyją dłużej Najlepiej udokumentowane jest to w badaniach przeprowadzonych na Japończykach. Ten wyspiarski naród którego podstawą diety są produkty pochodzące z morza jest najbardziej długowiecznym narodem świata. Żyje tam najwięcej 100 latków. Nadto Japończycy stanowią najwyższy odsetek zdrowych ludzi w każdym przedziale wiekowym 90, 80, 70, 60 latków.
Można zatem uznać, że dieta bogata w jod nie tylko nie powoduje negatywnych skutków dla organizmu ale wręcz przeciwnie, przyczynia się dla zdrowia, kondycji fizycznej, psychicznej i długowieczności.